czwartek, 8 stycznia 2009

4,5 dnia do wyjazdu oraz mnóóóóstwo niewiadomych... * 4,5h to the departure and so many things we have no idea about...

Jest czwartkowy wieczór, 8. stycznia 2009 roku, 4 i pół doby do wyjazdu.

Od czasu, gdy zrobiło się mniej niż tydzień do wyjazdu, stresik daje się we znaki. Tym bardziej, że właściwie niewiele jest pewników. Mamy w ręku bilety lotnicze do Dakaru (Senegal) w dwie strony oraz powrotne z Conakry (Gwinea) do Dakaru i cztery wizy w paszportach. W Conakry ma czekać na nas wynajęta willa (robota Wioli, która dla nas ją wynalazła, a potem trzykrotnie zbiła cenę), ale co po drodze?...

W Dakarze lądujemy, my czyli ja i poznana w październiku Asia, o 22:45. Noclegu nie udało nam się załatwić ani przez znajomych, ani przez hospitalityclub. Więc gdzie spędzimy naszą pierwszą noc na afrykańskim lądzie pozostaje póki co zagadką...

Potem Gambia. Do której jakoś trzeba dotrzeć miejscowym transportem. Tam mamy zaproszenie z hospitalityclub. Tylko trzeba znaleźć na mapie, jak się tam dostać...

Po Gambii jeszcze kawałek Senegalu, Gwinea Bissau i podróż Gwineą do stolicy - Conakry. Ile nam zejdzie czasu na tę trasę?... Co nas spotka po drodze? Gdzie zechcemy się zatrzymać?

Pierwszy pobyt w Afryce i tyle niewiadomych.... "STANIE SIĘ TO CO MA SIĘ STAĆ.." jak śpiewało mi ostatniej nocy we śnie, chyba w odpowiedzi na świeżo uświadomiony lęk przed nieznanym...

www.youtube.com/watch?v=pwtYCXz27RE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz