piątek, 23 stycznia 2009

Brikama - uzupelnienie
















Ostatnio, dla oszczednosci czasu, pisalysmy jednoczesnie posty dotyczace roznych okresow czasu. Nasi gospodarze, chlopaczki z Somy, siedzieli obok nas i nudzili sie niemilosiernie, a same wrocic na miejsce naszego noclegu (chyba ze 3km od miasteczka) raczej bysmy rady po nocy nie daly... A wiec teraz, juz z Bissau, male uzupelnienie.
Po lenistwie plazowym, niedaleko Banjul, odmowilysmy dalszego goszczenia sie u Amidou w Sukucie i postanowilysmy pojechac choc odrobine dalej i spedzic noc w jakims nowym miejscu. Poniewaz robilo sie juz ciemno, wzielysmy busika do Brikamy. Ami zdecydowal sie odwiezc nas tam i zaprowadzic do swojego "brata", bysmy nie musialy martwic sie o nocleg w nowym miejscu. Tak to wyladowalysmy na terenie tutejszego Health Centre, w mieszkaniu pielegniarza. Budynki przypominaly nam troche polski kemping. Milym zaskoczeniem byl "normalny" prysznic i toaleta (zazwyczaj jest to dziura, a nie, jak tu, deska klozetowa). Poczestowano nas przepysznymi malymi banankami i zielonymi pomaranczami, zrobilismy razem, na butli gazowej, herbatke z kupionego wczesniej na targu hibiskusa i po chwili rozmowy poszlismy spac.
Rano odwiedzilysmy jeszcze, choc bez wchodzenia do pomieszczen, tutejsze Health Centre. Co ciekawe, w Gambii sa tylko 4 szpitale. Pozostale placowki sluzby zdrowia, tak jak ta, sa prowadzone glownie przez pielegniarki. Jak sie dowiedzialysmy, w Brikama jest tylko 1 lekarz badajacy chorych tylko w przypadku, gdy pomoc pielegniarska okaze sie niewystarczajaca... Inna ciekawostka jest to, ze ze sluzby zdrowia moze skorzystac kazdy, nie potrzeba do tego zadnych specjalnych dokumentow. Wystarczy zaplacic symboliczne 5 dalasi i odczekac swoje w kolejce.
Odwiedzilam tez targ, z ogromna iloscia lumpeksow (czyt.: stoisk z europejska odzieza uzywana rozrzucona na plachtach). Bylo wesolo, kolorowo, nawet udalo mi sie chwile potanczyc z miejscowymi kobietami, a jednak czulam sie tu z moja biala skora obco, mialam wrazenie, ze w tym miasteczku nie odbieraja bialych zbyt pozytywnie, wiec tylko przeszlam wzdluz stoisk i wrocilam do czekajacych przy bagazach Asi i Amidou. Czas jechac dalej.

1 komentarz:

  1. o rany, czytam i czytam twoje opisy i znów jestem w Gambii... :)
    dokladnie rok temu właśnie sie tam szykowałam :)
    co do Brikamy - ja ja uwielbiałam; targ w Brikamie relaksowal mnie prawie tak jak plaza w Fajara...; tam akurat, wreszcie nikt mnie nie zaczepial (no prawie) i moglam sie czuc swobodnie - zatem niepsrawiedliwym jest troche stwierdzenie ze "nie odbieraj bialych zbyt pozytywnie"; uwierz mi - odbieraja :)
    zycze powodzenia w dalszej podrozy! pozdrawiam i zycze samych pozytywnych wrazen :)

    OdpowiedzUsuń