niedziela, 16 sierpnia 2009

Trochę jak w Afryce;) * A little bit like in Africa;)

A small rest from a nowaday's civilization. A beautiful, this time so Slavic:), European Rainbow Gathering. A meeting of positive freaks from all over the Europe and not only. Some travellers, some musicians, some jugglers... and lots of people representing other profesions (or no profesions;)). What's connecting is the will of being nearer to the nature and each other, far away from the world organized on the base of money. It was beautiful. As always it is. Lots of faces known from before. Lots of friends. Lots of music. Sometimes quite a good music. Eating simple but tasty meals together in a circle. Everyone is different and it's respected in every possible way. No matter what clothes you wear, what beliefs you have, no matter you eat with a fork and a knife or sticks or just a hand... you are still worthy so much as others.
And this crazy way to and from the Gathering with lots of so various but beautiful people, among them some small children, in my minibus. Slalom between holes and stones on the road leading to a place gave me feeling like I'm in Guinee again:), especially that we were so many this time and with so much stuff that we've filled the space in the car according to African standards...


Mały oddech od cywilizacji. Piękne, tym razem takie słowiańskie, Europejskie Tęczowe Spotkanie potocznie zwane krótko "Rainbow". Spotkanie pozytywnych wariatów z całej Europy i nie tylko. Podrozników, muzyków, zonglerzy... i przedstawicieli najróżniejszych innych profesji. To, co wspólne, to chęć pobycia razem, blisko natury i siebie nawzajem, a daleko od zorganizowanego na podstawie pieniędzy świata. I mniejsze czy większe przyznanie się do swojej dzikości i uznanie swojego i innych prawa do niej. Było pięknie. Jak zawsze. Sporo znajomych twarzy. Przyjaciół. Muzyki. Chwilami naprawdę dobrej muzyki. Proste jedzenie spozywane razem, w kręgu. Pełne respektowanie inności kazdego z nas. Tu nie jest czynnikiem hierarchizującym w co się ubierzesz, jakie masz wierzenia, czy posiłki jesz widelcem i nozem, czy pałeczkami czy po prostu ręką...
I ta droga, moim "terenobusem":), będąca wstępem i kontynuacją spotkania. Piękni, choć tak różni, ludzie, w tym małe dzieci, w różnej ilości i zestawieniu. Dojazd nienajgorszy (jak na Europejskie Rainbow), ale na tyle dziurawy, że w pewnym momencie przywodził na myśl gwinejskie wyboje;), szczególnie, ze przestrzeń w busie była przez nas i nasze rzeczy wykorzytana wtedy podług standardów afrykanskich...