wtorek, 16 marca 2010

Missing some fresh air * Teskniac za swiezym powietrzem

Maybe you remember our first post from Dakar, more than one year ago? We've found this city dirty and stinky. I remember, that we were covering our faces to swallow less of this pollution-dust. We dreamed so much to go out of this huge dirty place, that eventually decided to overpaid trasport to the nearest, not so big, town.
With our second visit we stayed in Quakam, where you do not feel so much, that you are in huge capital city, so our impressions were slightly better. Unfortunatly, after next few visits I need to say our first observations were totally true.
Each visit in Dakar gives me some small health problems: frequent headache (reaction on nearly constant noise and worse quality of the air?), neausea, which began to apear by each visit in the busy, full of pollutions "centre", weakness, short of breath, dry cought...
And I'm afraid my reaction on Dakar is getting worse. Yesterday a short walk in the market district gave me so strong neausea, and then shivers, high temperature and weakness, that I agree to take me to the hospital to check if it is not malaria. Fortunatly test was negative and after sleeping huge amount of hours I'm getting better and stronger again. Just the impression that my stomach is full of gases make me unable to eat anything. By this visit nothing will make me to visit the centre again...


Nie wiem, czy pamietacie naszego pierwszego posta z Dakaru, ponad rok temu? Miasto to sprawilo na nas wrazenie brudnego i smierdzacego. Pamietam, ze przykrywalysmy usta, by spalinowy kurz w mniejszym stopniu dostawal sie do naszych drog oddechowych. Tak marzylysmy, by szybko wydostac sie z tego molocha, ze nawet zdecydowalysmy sie przeplacic za transport do pobliskiej, mniejszej miejscowosci.
Za drugim razem trafilysmy do Quakam, gdzie nie czuc az tak mocno, ze jest sie w stolicy-molochu, wiec nasze wrazenia byly nieco lepsze. Po kilku kolejnych wizytach w tym miescie stwierdzam jednak, ze pierwsze wrazenia byly jak najbardziej adekwatne.
Kazda wizyte w Dakarze jakos odchorowuje - czeste bole glowy (reakcja na nadmiar halasu i gorsza jakosc powietrza?), mdlosci, ktore z czasem zaczely sie pojawiac przy kazdej okazji chocby krotkiej wizyty w ruchliwym, smierdzacym spalinami "centrum", ogolne oslabienie, dusznosci, suchy kaszel...
I chyba reaguje na to miasto coraz gorzej. Wczoraj niedlugi spacer po dzielnicy handlowej spowodowal tak silne mdlosci, po ktorych nastapily dreszcze, temperatura i znaczne oslabienie, ze az dalam sie zawiezc do szpitala, by sprawdzic, czy to nie malaria. Cale szczescie wynik testu byl ujemny, a ja po przespaniu jakiejs nadmiernej ilosci godzin powoli dochodze do siebie i nabieram sil. Tylko wrazenie, ze brzuch mam wypelniony jakimis gazami sprawia, ze wciaz odrzuca mnie od wszelkiego jedzenia. Juz mnie nikt nie wyciagnie do centrum za tej wizyty w Dakarze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz