czwartek, 12 lutego 2009

Wciaz w Gwineii... * Still in Gwinee...

Africa, Africa... We are still in Conakry, today our plane to Europe is going to fly without s on a board... We came to the airport earlier knowing that some suprises are always possible, but we couldn't expect such a surprise... There was an information on the door that the flight is "a litle bit" delayed. It means that the plane is going to depart not at 10:35 a.m., but 5:35 a.m. the next day...Well, let's not make a fuss of it. Eventually, it is just 19 hours later... We were told that around midnight some technical problems were obserwed, so checking the schedule the day before would help nothing. Na drz


Afryka, Afryka… Wciaz jestesmy w Conakry, dzisiaj ucieknie nam samolot do Europy… Przyjechalysmy na lotnisko odpowiednio wczesniej wiedzac, ze moga nas czekac jakies niespodzianki, ale takiej sie nie spodziewalysmy… Na drzwiach znalazlysmy karteczke, ze lot sie “nieco” opozni. Znaczy sie, zamiast o 10.35, samolot wyleci bodajze o 5.35 dnia nastepnego… No coz, nie badzmy zbyt szczegolowi, czymze jest raptem 19 godz. pozniej… Podobno ok. polnocy wystapily jakies problemy techniczne, wiec nawet gdybysmy potwierdzily godz. odlotu poznym wieczorem, to nie byloby nic wiadomo. Pocieszam sie tym, bo oczywiscie nie zdazylysmy poprzedniego dnia na lotnisko zajechac i potwierdzic...

Koniec koncow, wyszlo ze wylatujemy jutro wczesnym ranem, potem czeka nas jeszcze, czy chcemy czy nie, prawie 2 dni i noc w Dakarze, potem juz tylko przesiadka, a nie caly dzien w Madrycie i w niedziele po poludniu mamy szanse byc w Polsce. O ile oczywiscie cos sie jeszcze nie wydarzy… A ze to wina linii lotniczej, to nic nie mamy doplacac za zmiane lotu do Europy, jednak o nocleg bedziemy sie juz martwily same.

Moze jeszcze damy znac z Dakaru, co tam u nas. A jak nie, to do zobaczenia w Polsce!

1 komentarz: