czwartek, 15 października 2009

Chester







Chester, here I am. I've found a room 5 min from the centre, nor farther from a nice park, 15-20 min walk to my job. 3 flat mates: 2 of them very nice and helpful, third is nearly never at home so I still do not know him... Conditions are not luxurious, but everything what needed exists and works somehow and the owner is not invasive at all so I can feel free here.
I have already my 2 favourite shops with shop-assistants with West African roots who recognize me from distance, my favourite club where the music is not so bad so lots of imigrants use to come here, my favourite charity shop... I have some friends here already, and girls I stayed with at the begining, pop sometimes in for coffee and chat. Generally, I'm doing quite well here. So why do I count days to go away from here even just for a while?...


I tak to jestem w Chester. Znalazlam sobie skromny pokoik 5 min od centrum i nie dalej od przyjemnego parku z tlumem wiewiorek czekajacych na przysmaki, 15-20 minut od pracy. Trojka wspollokatorow (dwoch bardzo milych i pomocnych, a trzeci prawie w domu nie bywa, wiec go wciaz nie znam…) i malo luksusowe warunki, ale pelna swoboda, bo wlasciciel sie do niczego nie wtraca, a wszystko, co potrzebne jest i jakos dziala.
Mam juz swoje dwa ulubione sklepy z rozpoznajacymi mnie z daleka sprzedawcami pochodzacymi z Zachodniej Afryki, klub ze strawna muzyka, w ktorym sie sporo emigrantow pojawia, ulubiony sklep charytatywny, w ktorym wyszukam a to buty, a to poduszke, a to jeszcze cos innego… I wlasciwie to juz jestem tu urzadzona i mam z grubsza wszystko. Mam tez kilku znajomych i dziewczyny z poprzedniego miejsca zamieszkania wpadaja do mnie czasem na kawe. Wiec jakos sobie juz troche ten swiatek urzadzilam. A wiec dlaczego licze dni, kiedy stad w koncu wyjade chocby na pare dni?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz