wtorek, 9 marca 2010

Books to the library * Ksiazki do biblioteki







Books donated to the library of Sukuta Upper Basic School already. Radio covered the event, everybody was content.
All together there were 12 dictionaries (mostly middle-size, just 2 of them big), 4 atlases, 25 educational albums/encyclopedias, 137 children story books and, by the way, also 1 second hand globe-lamp, 60 pens, 4 big notemarks and one fotball.
Omar (my young "uncle") help me a lot taking most of the books by an overloaded wheelbarrow, I was carrying only one material bag with rest of the books. My African mother and wife of her brother with her youngest child on the back accompanied us as well.
Everything could happen thanks to great help of wonderful Valle - Spanish nurse I've met in Davenham in England, coming here for the first time - who took all the books from Chester down to London totally for free and then picked them up to Gatwick Airport, first repacking them together with helpful Redcoat staff.
Always smiling and joking manager of charity shop PDSA in Chester was a great help as well. After he realized why I buy so many books by him, he decided to "sell" me huge amount of children story books for totally symbolic prize and asked member of his staff to accompany me home to help with carrying it.
Most of pens and some children story books were donated by my "sister" - always thinking about others, Izabell, who gave me lots of other small gifts for locals as well.
Of course there were more people among my family and friends who helped me somehow, sorry I'm not able to mention everybody right now.

That's not the end, anyway. Althought lots of Sukuterians (inhabitants of Sukuta) and not only have got books as a gift already, there are still quite plenty in my room...



Ksiazki dostarczone do biblioteki szkolnej w Sukucie. Pan z radia przeprowadzil wywiad, wszyscy byli zadowoleni.
Uzbieralo sie tego bodajze 12 slownikow (wiekszosc sredniej wielkoscii, dwa wielkie), 5 atlasow, 25 roznych wydan albumowych/ecyklopedycznych, 137 ksiazek dla dzieci, a przy okazji rowniez 4 zeszyty A4, 60 dlugopisow, pilka i spory uzywany globus-lampka. Furore, tak jak sie spodziewalam, zrobily albumy dotyczace pilki noznej:).
Omar (moj nastoletni "wujek") prowadzil strasznie ciezka taczke obladowana z gora ksiazkami, a co sie nie zmiescilo, nioslam ja. Towarzyszyly nam moja afrykanska mama oraz zona jej brata z najmlodszym dzieckiem.
Wszystko moglo sie wydarzyc dzieki wielkiej pomocy nieocenionej Valle - hiszpanskiej pielegniarki poznanej natychmiast po przybyciu do Anglii, w Davenham - ktora zabrala wszystkie ksiazki swoim samochodem z Chester do Londynu totalnie za darmo, zawiozla je na lotnisko Gatwick, a nastepnie, wraz z pomocnym personem Redcoat, przepakowala je.
Ogromny wklad ma tez wiecznie usmiechniety i zartujacy kierownik sklepu charytatywnego PDSA w Chester. Gdy dowiedzial sie, dlaczego kupuje u niego tak wiele ksiazek, zdecydowal sie "sprzedac" mi ogromna ilosc ksiazek dla dzieci niemal za bardzo symboliczna kwote, a nastepnie poprosil pracownika, by pomogl mi te ksiazki zaniesc do domu.
Wiekszosc dlugopisow i troche ksiazeczek dla dzieci podarowala moja zawsze pamietajaca o innych "siostra", Izabell. Dostalam od niej rowniez sporo innych drobiazgow do podarowania lokalnej spolecznosci.
Oczywiscie moglabym wymienic jeszcze niemalo osob z rodziny i przyjaciol, ktorzy przyczynili sie do wszystkiego i przepraszam tych, ktorych nie bylam w stanie wspomniec.

To jeszcze nie koniec. Mimo, ze wiele prywatnych osob oraz rodzin w Sukucie i nie tylko otrzymalo w prezencie ksiazki (mniejsze czy wieksze, trudniejsze czy latwiejsze - staralam sie, by byly jak najlepiej dostosowane do poziomu znajomosci angielskiego oraz wieku), wciaz pozostala ich w moim pokoju niemala ilosc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz