A little but in rush, with excess of luggage on me, with night change of the flight in London, I've arrived to Berlin safely and with no problems at all. Staff of the Banjul's airport was, like always, amazing - extremely friendly, relaxed, creating no problems at all. This time even English staff seem to not notice me. Check-in I had in... Polish, with friendly emigrant of my nationality, during security control they let me even to leave some of my juwelery and shoes on me and, probably for the first time, didn't ask me to open my bag.
In Europe welcome me cloudless, sunny sky and just a little bit chilly air. We really have spring already:)
Troszke na wariata, obladowana jak wilelblad, z nocna przesiadka w Londynie, dolecialam bezproblemowo i bezpiecznie do Berlina. Personel lotniska w Banjulu byl, jak zawsze, boski - przyjazny, zrelaksowany i bezproblemowy. Tym razem nawet na angielski personel jakby mnie nie zauwazyl. Check-in mialam... po polsku, z przyjaznym rodakiem - emigrantem, a na security control nawet pozwolili mi zostawic na sobie czesc ozdob i buty i pierwszy chyba raz nie prosili o otwieranie torby.
W Europie, cale szczescie, juz wiosna:). Przywitalo mnie czyste sloneczne niebo i lekki, niemal przyjemny, chlodek.
wtorek, 6 kwietnia 2010
wtorek, 30 marca 2010
The most sad moments * Najsmutniejsze chwile
It's time to pack... See some of you in Poland. And I will not write anymore, because I'm too sad... :(
Juz czas sie pakowac... Z niektorymi do zobaczenia w Polsce. I juz nic wiecej nie napisze, bo mi za smutno... :(
Juz czas sie pakowac... Z niektorymi do zobaczenia w Polsce. I juz nic wiecej nie napisze, bo mi za smutno... :(
środa, 24 marca 2010
Gambia No Problem...
Some of you were a little bit concerened because of my health problems in Dakar. So do not worry anymore. Since I'm here I can walk even along the most busy and dusty street around and it causes me no problems. Yes, I still have some cought - it looks like my body can not get rid of the Dakar's pollution totally yet. But it's disapearing slowly as weIl and I feel well and full of energy. And begin to enjoy company of others again instead of feeling like escaping from any human being around:).
Greetings from newly opened internet cafe where Amidou is the boss (yes, the same person who have hosted us in Sukuta 1 year ago and then take care of our accomodation in Brikama and Dakar:))!
The connection is really slow now, so that's the reason I'm not calling anyone, but it will be better...
Coniektorzy byli nieco zmartwieni moimi problemami zdrowotnymi w Dakarze. Ale juz nie ma czym sie martwic. Od kiedy jestem tutaj, moge spacerowac wdluz najbardziej ruchliwej i pelnej kurzu ulicy i wciaz czuje sie dobrze. Tak, mam wciaz kaszel - wyglada na to, ze moja cialo nie jest w stanie pozbyc sie jeszcze wszystkich polknietych spalin Dakaru. Ale i on powoli znika i generalnie czuje sie dobrze i pelna energii. I juz zaczyna mnie cieszyc towarzystwo innych, a nie meczyc:).
Pozdrawiam z nowootwartej kafejki, nad ktora piecze ma Amidou (tak, ten sam, co ugoscil nas w Sukucie rok temu, a nastepnie postaral sie o nocleg dla nas w Brikamie i Dakarze:))!
Poki co lacze dziala w slimaczym tempie, dlatego nawet nie usiluje do nikogo dzwonic, ale mam nadzieje, ze wkrotce bedzie lepiej...
Greetings from newly opened internet cafe where Amidou is the boss (yes, the same person who have hosted us in Sukuta 1 year ago and then take care of our accomodation in Brikama and Dakar:))!
The connection is really slow now, so that's the reason I'm not calling anyone, but it will be better...
Coniektorzy byli nieco zmartwieni moimi problemami zdrowotnymi w Dakarze. Ale juz nie ma czym sie martwic. Od kiedy jestem tutaj, moge spacerowac wdluz najbardziej ruchliwej i pelnej kurzu ulicy i wciaz czuje sie dobrze. Tak, mam wciaz kaszel - wyglada na to, ze moja cialo nie jest w stanie pozbyc sie jeszcze wszystkich polknietych spalin Dakaru. Ale i on powoli znika i generalnie czuje sie dobrze i pelna energii. I juz zaczyna mnie cieszyc towarzystwo innych, a nie meczyc:).
Pozdrawiam z nowootwartej kafejki, nad ktora piecze ma Amidou (tak, ten sam, co ugoscil nas w Sukucie rok temu, a nastepnie postaral sie o nocleg dla nas w Brikamie i Dakarze:))!
Poki co lacze dziala w slimaczym tempie, dlatego nawet nie usiluje do nikogo dzwonic, ale mam nadzieje, ze wkrotce bedzie lepiej...
niedziela, 21 marca 2010
Like in a paradise * Jak w raju
This time without african time, but with an extra speed we've arrived to The Gambia. Still looking around in a little bit suspicious way, soon could breath freely. Better air and better vibrations. And coming eventually home where peace and quiet, and space, and just nice sound of drumming somewhere near, and sounds of everyday life, and birds...
No, it's surely not like in paradise here in the meaning that everything is perfect, but it is so NORMAL. Healthy.
Tym razem bez afrykanskiego czasu, lecz sporym przyspieszeniem znalezlismy sie w Gambii. Wciaz jeszcze spogladajac nieco podejrzliwie i niechetnie na wszelkich osobnikow wokol mnie, szybko odetchnelam z ulga lepszym powietrzem i wibracjami. A trafienie do domu, gdzie cisza i spokoj, i przestrzen, i tylko mily uchu dzwiek bebnow gdzies niedaleko i odglosy zycia codziennego, i spiew ptakow oraz szum drzew owocowych...
Nie, nie ma tu raju w tym sensie, by wszystko bylo idealnie, ale jest tak NORMALNIE. Zdrowo.
No, it's surely not like in paradise here in the meaning that everything is perfect, but it is so NORMAL. Healthy.
Tym razem bez afrykanskiego czasu, lecz sporym przyspieszeniem znalezlismy sie w Gambii. Wciaz jeszcze spogladajac nieco podejrzliwie i niechetnie na wszelkich osobnikow wokol mnie, szybko odetchnelam z ulga lepszym powietrzem i wibracjami. A trafienie do domu, gdzie cisza i spokoj, i przestrzen, i tylko mily uchu dzwiek bebnow gdzies niedaleko i odglosy zycia codziennego, i spiew ptakow oraz szum drzew owocowych...
Nie, nie ma tu raju w tym sensie, by wszystko bylo idealnie, ale jest tak NORMALNIE. Zdrowo.
sobota, 20 marca 2010
Still here, where the air has its colour * Wciaz tutaj, gdzie powietrze ma kolor
Going to Gambia tomorrow, probably.
I've escaped from Dakar twice (for some hours) to an island called Ngor, situated close to Ouakam where I stay. Over there the air is much better and even my cought (which make me cry still on the way to the beach) dissapear for this hours completly to return just after coming back near to any busy street...
But I've found myself tired of constant company of people here, too. It's so difficult to have any privacy in this crowded place with so talkative noisy people.
Wszystko sie oczywiscie przesunelo w czasie. Planowany wyjazd do Gambii jutro w nocy, jak sie znowu cos nie zmieni. Ja dwukrotnie ucieklam na z Dakaru na pare godzin pobliska wyspe - Ngor. Tam powietrze jest znacznie lepsze i nawet kaszel, od ktorego dusze sie do lez w drodze na plaze, znika calkowicie, by wrocic dopiero po postawieniu nogi w poblizu ruchliwej ulicy...
Ale mam tez po dziurki w nosie towarzystwa innych. W tym zatloczonym miescie rozmownych, a wrecz glosnych ludzi ciezko o minite spokoju.
I've escaped from Dakar twice (for some hours) to an island called Ngor, situated close to Ouakam where I stay. Over there the air is much better and even my cought (which make me cry still on the way to the beach) dissapear for this hours completly to return just after coming back near to any busy street...
But I've found myself tired of constant company of people here, too. It's so difficult to have any privacy in this crowded place with so talkative noisy people.
Wszystko sie oczywiscie przesunelo w czasie. Planowany wyjazd do Gambii jutro w nocy, jak sie znowu cos nie zmieni. Ja dwukrotnie ucieklam na z Dakaru na pare godzin pobliska wyspe - Ngor. Tam powietrze jest znacznie lepsze i nawet kaszel, od ktorego dusze sie do lez w drodze na plaze, znika calkowicie, by wrocic dopiero po postawieniu nogi w poblizu ruchliwej ulicy...
Ale mam tez po dziurki w nosie towarzystwa innych. W tym zatloczonym miescie rozmownych, a wrecz glosnych ludzi ciezko o minite spokoju.
wtorek, 16 marca 2010
Missing some fresh air * Teskniac za swiezym powietrzem
Maybe you remember our first post from Dakar, more than one year ago? We've found this city dirty and stinky. I remember, that we were covering our faces to swallow less of this pollution-dust. We dreamed so much to go out of this huge dirty place, that eventually decided to overpaid trasport to the nearest, not so big, town.
With our second visit we stayed in Quakam, where you do not feel so much, that you are in huge capital city, so our impressions were slightly better. Unfortunatly, after next few visits I need to say our first observations were totally true.
Each visit in Dakar gives me some small health problems: frequent headache (reaction on nearly constant noise and worse quality of the air?), neausea, which began to apear by each visit in the busy, full of pollutions "centre", weakness, short of breath, dry cought...
And I'm afraid my reaction on Dakar is getting worse. Yesterday a short walk in the market district gave me so strong neausea, and then shivers, high temperature and weakness, that I agree to take me to the hospital to check if it is not malaria. Fortunatly test was negative and after sleeping huge amount of hours I'm getting better and stronger again. Just the impression that my stomach is full of gases make me unable to eat anything. By this visit nothing will make me to visit the centre again...
Nie wiem, czy pamietacie naszego pierwszego posta z Dakaru, ponad rok temu? Miasto to sprawilo na nas wrazenie brudnego i smierdzacego. Pamietam, ze przykrywalysmy usta, by spalinowy kurz w mniejszym stopniu dostawal sie do naszych drog oddechowych. Tak marzylysmy, by szybko wydostac sie z tego molocha, ze nawet zdecydowalysmy sie przeplacic za transport do pobliskiej, mniejszej miejscowosci.
Za drugim razem trafilysmy do Quakam, gdzie nie czuc az tak mocno, ze jest sie w stolicy-molochu, wiec nasze wrazenia byly nieco lepsze. Po kilku kolejnych wizytach w tym miescie stwierdzam jednak, ze pierwsze wrazenia byly jak najbardziej adekwatne.
Kazda wizyte w Dakarze jakos odchorowuje - czeste bole glowy (reakcja na nadmiar halasu i gorsza jakosc powietrza?), mdlosci, ktore z czasem zaczely sie pojawiac przy kazdej okazji chocby krotkiej wizyty w ruchliwym, smierdzacym spalinami "centrum", ogolne oslabienie, dusznosci, suchy kaszel...
I chyba reaguje na to miasto coraz gorzej. Wczoraj niedlugi spacer po dzielnicy handlowej spowodowal tak silne mdlosci, po ktorych nastapily dreszcze, temperatura i znaczne oslabienie, ze az dalam sie zawiezc do szpitala, by sprawdzic, czy to nie malaria. Cale szczescie wynik testu byl ujemny, a ja po przespaniu jakiejs nadmiernej ilosci godzin powoli dochodze do siebie i nabieram sil. Tylko wrazenie, ze brzuch mam wypelniony jakimis gazami sprawia, ze wciaz odrzuca mnie od wszelkiego jedzenia. Juz mnie nikt nie wyciagnie do centrum za tej wizyty w Dakarze...
With our second visit we stayed in Quakam, where you do not feel so much, that you are in huge capital city, so our impressions were slightly better. Unfortunatly, after next few visits I need to say our first observations were totally true.
Each visit in Dakar gives me some small health problems: frequent headache (reaction on nearly constant noise and worse quality of the air?), neausea, which began to apear by each visit in the busy, full of pollutions "centre", weakness, short of breath, dry cought...
And I'm afraid my reaction on Dakar is getting worse. Yesterday a short walk in the market district gave me so strong neausea, and then shivers, high temperature and weakness, that I agree to take me to the hospital to check if it is not malaria. Fortunatly test was negative and after sleeping huge amount of hours I'm getting better and stronger again. Just the impression that my stomach is full of gases make me unable to eat anything. By this visit nothing will make me to visit the centre again...
Nie wiem, czy pamietacie naszego pierwszego posta z Dakaru, ponad rok temu? Miasto to sprawilo na nas wrazenie brudnego i smierdzacego. Pamietam, ze przykrywalysmy usta, by spalinowy kurz w mniejszym stopniu dostawal sie do naszych drog oddechowych. Tak marzylysmy, by szybko wydostac sie z tego molocha, ze nawet zdecydowalysmy sie przeplacic za transport do pobliskiej, mniejszej miejscowosci.
Za drugim razem trafilysmy do Quakam, gdzie nie czuc az tak mocno, ze jest sie w stolicy-molochu, wiec nasze wrazenia byly nieco lepsze. Po kilku kolejnych wizytach w tym miescie stwierdzam jednak, ze pierwsze wrazenia byly jak najbardziej adekwatne.
Kazda wizyte w Dakarze jakos odchorowuje - czeste bole glowy (reakcja na nadmiar halasu i gorsza jakosc powietrza?), mdlosci, ktore z czasem zaczely sie pojawiac przy kazdej okazji chocby krotkiej wizyty w ruchliwym, smierdzacym spalinami "centrum", ogolne oslabienie, dusznosci, suchy kaszel...
I chyba reaguje na to miasto coraz gorzej. Wczoraj niedlugi spacer po dzielnicy handlowej spowodowal tak silne mdlosci, po ktorych nastapily dreszcze, temperatura i znaczne oslabienie, ze az dalam sie zawiezc do szpitala, by sprawdzic, czy to nie malaria. Cale szczescie wynik testu byl ujemny, a ja po przespaniu jakiejs nadmiernej ilosci godzin powoli dochodze do siebie i nabieram sil. Tylko wrazenie, ze brzuch mam wypelniony jakimis gazami sprawia, ze wciaz odrzuca mnie od wszelkiego jedzenia. Juz mnie nikt nie wyciagnie do centrum za tej wizyty w Dakarze...
Some changes of plans * Mala zmiana planow
So I'm in Senegal, Dakar, since early Friday morning.
After travelling from Gambia all the night, I've forgot to set alarm clock to menage to be apply for Malian viza before 12:00, so I needed to postpone it for yesterday. And yesterday I changed my mind. Lamin (see posts from my second visit in Dakar, 14th-15th February 2009), decided that, after organizing job for his employees, he can leave his job Friday afternoon and come back after my travel to Europe. So instead of going to Mali, I'm going to stay in Senegal till Friday so then the rest of the month we can spend in Gambia:).
A wiec jetem sobie w Senegalu, w Dakarze, juz od wczesnego piatkowego ranka.
Po calonocnej podrozy z Gambii zapomnialam nastawic budzik, by zdazyc przed 12:00 zlozyc wniosek o wize do Mali, a wiec przelozylam to na wczoraj. A wczoraj zmienilam plany. Lamin (patrz posty z mojej drugiej wizyty w Dakarze, 14-15 luty 2009) zdecydowal, ze, po rozdzieleniu innym pracy, moze zrobic sobie wolne juz od piatku wieczor do konca miesiaca. A wiec nie jade do Mali, lecz jeszcze 4 dni zostaje w Senegalu, a potem jedziemy razem do Gambii:).
After travelling from Gambia all the night, I've forgot to set alarm clock to menage to be apply for Malian viza before 12:00, so I needed to postpone it for yesterday. And yesterday I changed my mind. Lamin (see posts from my second visit in Dakar, 14th-15th February 2009), decided that, after organizing job for his employees, he can leave his job Friday afternoon and come back after my travel to Europe. So instead of going to Mali, I'm going to stay in Senegal till Friday so then the rest of the month we can spend in Gambia:).
A wiec jetem sobie w Senegalu, w Dakarze, juz od wczesnego piatkowego ranka.
Po calonocnej podrozy z Gambii zapomnialam nastawic budzik, by zdazyc przed 12:00 zlozyc wniosek o wize do Mali, a wiec przelozylam to na wczoraj. A wczoraj zmienilam plany. Lamin (patrz posty z mojej drugiej wizyty w Dakarze, 14-15 luty 2009) zdecydowal, ze, po rozdzieleniu innym pracy, moze zrobic sobie wolne juz od piatku wieczor do konca miesiaca. A wiec nie jade do Mali, lecz jeszcze 4 dni zostaje w Senegalu, a potem jedziemy razem do Gambii:).
wtorek, 9 marca 2010
Books to the library * Ksiazki do biblioteki
Books donated to the library of Sukuta Upper Basic School already. Radio covered the event, everybody was content.
All together there were 12 dictionaries (mostly middle-size, just 2 of them big), 4 atlases, 25 educational albums/encyclopedias, 137 children story books and, by the way, also 1 second hand globe-lamp, 60 pens, 4 big notemarks and one fotball.
Omar (my young "uncle") help me a lot taking most of the books by an overloaded wheelbarrow, I was carrying only one material bag with rest of the books. My African mother and wife of her brother with her youngest child on the back accompanied us as well.
Everything could happen thanks to great help of wonderful Valle - Spanish nurse I've met in Davenham in England, coming here for the first time - who took all the books from Chester down to London totally for free and then picked them up to Gatwick Airport, first repacking them together with helpful Redcoat staff.
Always smiling and joking manager of charity shop PDSA in Chester was a great help as well. After he realized why I buy so many books by him, he decided to "sell" me huge amount of children story books for totally symbolic prize and asked member of his staff to accompany me home to help with carrying it.
Most of pens and some children story books were donated by my "sister" - always thinking about others, Izabell, who gave me lots of other small gifts for locals as well.
Of course there were more people among my family and friends who helped me somehow, sorry I'm not able to mention everybody right now.
That's not the end, anyway. Althought lots of Sukuterians (inhabitants of Sukuta) and not only have got books as a gift already, there are still quite plenty in my room...
Ksiazki dostarczone do biblioteki szkolnej w Sukucie. Pan z radia przeprowadzil wywiad, wszyscy byli zadowoleni.
Uzbieralo sie tego bodajze 12 slownikow (wiekszosc sredniej wielkoscii, dwa wielkie), 5 atlasow, 25 roznych wydan albumowych/ecyklopedycznych, 137 ksiazek dla dzieci, a przy okazji rowniez 4 zeszyty A4, 60 dlugopisow, pilka i spory uzywany globus-lampka. Furore, tak jak sie spodziewalam, zrobily albumy dotyczace pilki noznej:).
Omar (moj nastoletni "wujek") prowadzil strasznie ciezka taczke obladowana z gora ksiazkami, a co sie nie zmiescilo, nioslam ja. Towarzyszyly nam moja afrykanska mama oraz zona jej brata z najmlodszym dzieckiem.
Wszystko moglo sie wydarzyc dzieki wielkiej pomocy nieocenionej Valle - hiszpanskiej pielegniarki poznanej natychmiast po przybyciu do Anglii, w Davenham - ktora zabrala wszystkie ksiazki swoim samochodem z Chester do Londynu totalnie za darmo, zawiozla je na lotnisko Gatwick, a nastepnie, wraz z pomocnym personem Redcoat, przepakowala je.
Ogromny wklad ma tez wiecznie usmiechniety i zartujacy kierownik sklepu charytatywnego PDSA w Chester. Gdy dowiedzial sie, dlaczego kupuje u niego tak wiele ksiazek, zdecydowal sie "sprzedac" mi ogromna ilosc ksiazek dla dzieci niemal za bardzo symboliczna kwote, a nastepnie poprosil pracownika, by pomogl mi te ksiazki zaniesc do domu.
Wiekszosc dlugopisow i troche ksiazeczek dla dzieci podarowala moja zawsze pamietajaca o innych "siostra", Izabell. Dostalam od niej rowniez sporo innych drobiazgow do podarowania lokalnej spolecznosci.
Oczywiscie moglabym wymienic jeszcze niemalo osob z rodziny i przyjaciol, ktorzy przyczynili sie do wszystkiego i przepraszam tych, ktorych nie bylam w stanie wspomniec.
To jeszcze nie koniec. Mimo, ze wiele prywatnych osob oraz rodzin w Sukucie i nie tylko otrzymalo w prezencie ksiazki (mniejsze czy wieksze, trudniejsze czy latwiejsze - staralam sie, by byly jak najlepiej dostosowane do poziomu znajomosci angielskiego oraz wieku), wciaz pozostala ich w moim pokoju niemala ilosc...
poniedziałek, 8 marca 2010
Porridge revolution * Nawet najlepsze jedzonko sie czasem przeje, czyli owsiankowa rewolucja
I love Gambian and Senegalian kitchen, but it's often very fat, expecially that West Africans love deep frying and I've never seen anyone wasting the oil left after frying... Missing some not oily food, lately I proposed porridge for the supper (called here, in an English way - dinner). I cooked it with fresh bananas and bakals (no white sugar!) and it looks that it was accepted:). But I believe it needed to be quite a revolution for African stomaches used to very different food;)
Uwielbiam kuchnie gambijska i senegalska, ale to nie zmienia faktu, ze czesto przybiera ona zbyt tluste formy. Szczegolnie, ze afrykanczycy uwielbiaja smazyc i to w glebokim oleju, a jeszcze nie spotkalam sie, by ktos ten olej ze smazenia wylewal... Steskniona za posilkami nie ociekajacymi olejem, zaproponowalam wiec ostatnio, tak na sprobowanie, owsianke i w wersji bananowej z bakaliami (bez bialego cukru!) chyba sie przyjela:) Choc z pewnoscia musiala byc niezlym szokiem dla Afrykanskich organizmow zwyklych do zupelnie innego jedzenia;)
Uwielbiam kuchnie gambijska i senegalska, ale to nie zmienia faktu, ze czesto przybiera ona zbyt tluste formy. Szczegolnie, ze afrykanczycy uwielbiaja smazyc i to w glebokim oleju, a jeszcze nie spotkalam sie, by ktos ten olej ze smazenia wylewal... Steskniona za posilkami nie ociekajacymi olejem, zaproponowalam wiec ostatnio, tak na sprobowanie, owsianke i w wersji bananowej z bakaliami (bez bialego cukru!) chyba sie przyjela:) Choc z pewnoscia musiala byc niezlym szokiem dla Afrykanskich organizmow zwyklych do zupelnie innego jedzenia;)
piątek, 5 marca 2010
How nice, peaceful, quiet... * Jak milo, przyjaznie, spokojnie...
So I'm back in Gambia. Feels home just after crossing the border. No cheating, easy communication and eventually some peace and quite surrounding.
A wiec w koncu wrocilam do Gambii. Od razu po przekroczeniu granicy juz jakby w domu. Ludzie o niebo uczciwsi, latwo sie porozumiec, a po ekspresowym dotarciu do Sukuty w koncu moge odpoczac od halasu i spalin.
A wiec w koncu wrocilam do Gambii. Od razu po przekroczeniu granicy juz jakby w domu. Ludzie o niebo uczciwsi, latwo sie porozumiec, a po ekspresowym dotarciu do Sukuty w koncu moge odpoczac od halasu i spalin.
czwartek, 4 marca 2010
African time * Czas afrykanski
African time... I haven't moved from Dakar yet. Maybe tonight or in the morning...
I w koncu sie jeszcze z Dakaru nie ruszylam. Moze wieczorem lub jutro z samego rana...
I w koncu sie jeszcze z Dakaru nie ruszylam. Moze wieczorem lub jutro z samego rana...
środa, 3 marca 2010
Railway in Senegal? thinking about Mali being still in hot Senegal * Kolej na kolej? czyli gdy mali mysla o Mali bedac wciaz w upalnym Senegalu
I love trains and this going from Senegal is quite famous, expecially is one of the very few in Africa and only one around. So 2 days ago I decided to visit the Dakars railway station.
The connection Dakar-Bamako does not exist anymore (last train departed last summer), but there are 3 other, Senegalian, connection. To Thies (very near to Dakar) train departs every day, to 2 other places, on the way to Khaolack, twice a week (inshallah).
I've visited embassy of Mali, too. To visit this country I need a visa and for 15 days (the shortest one) it costs 15000CFA, 2 photos and 2 waiting days. Probably inshallah, but maybe I'll check next time?...
Anyway, now it's time to go back to Gambia for some time. Tonight I'm going to look for a nice car which can take me there:)
Kolej to bardzo ciekawy wynalazek i jeden z moich ulubionych srodkow transportu. Polaczenie Dakar-Bamako (stolica Senegalu - stolica Mali) zdobylo sobie pewna slawe, chocby jako jedno z bardzo niewielu polaczen kolejowych w Afryce i niemal ewenement w tej czesci Afryki.
Wybralam sie wiec zobaczyc slawna zachodnioafrykanska kolej. Swoim skromnym francuskim mieszanym z jeszcze skromniejszym wollof zdolalam jakos wypytac o dostepne polaczenia. No i podobno sa trzy. Slynna kolej Dakar-Bamako niestety nalezy do przeszlosci (podobno latem odjechal ostatni pociag i nie wiadomo, kiedy i czy bedzie kolejny), ale codziennie pociag odchodzi do niedalekiego Thies, a dwa razy w tygodniu (Inshallah) do dwoch innych miejscowosci w kierunku Khaolack. Trzeba bedzie chyba ktoregos dnia wyprobowac i zabrac sie chocby do Thies ta droga:)
Wiza do Mali (dla osoby z Polskim paszportem) na 15 dni to 15000CFA, dwa zdjecia i 2 dni czekania. Tak przynajmniej mili panowie strzegacy wrot pieknej ambasady stwierdzili. Moze tez za jakis czas sprawdzimy?;)
Teraz chyba juz jednak czas pomyslec o powrocie do Gambii na dni pare, wiec wieczorkiem wybiore sie na poszukiwanie srodka transportu.
Spotykam sie z pytaniami o pogode tutaj teraz. W Gambii podobno upaly sa rzeczywiscie wieksze, ale juz i w Senegalu znaczna czesc dnia utrzymuje sie "patelnia", a niektore noce sa tak parne, ze najlepiej sie spi na dachu.
Komarow nie widac, ale i tak cos mnie zawsze dopadnie, gdy spie. Nastepnym razem wezme z Gambii moskitiere...
czwartek, 25 lutego 2010
A little bit longer way to Dakar * Troszke dluzsze docieranie do Dakaru
Not long time ago I’ve described probably the most popular way of travelling between Banjul and Dakar by local transport. This time we relax even more and decide to travel slower but cheaper.
From the border there is possibility to walk to the car park (ca 1km). But there are lots of taxi drivers in cars, on motocycles, on horses, too. If you manage to get throught this crowd of them and people exchanging money, maybe you manage to bargain a symbolic, reasonable prize. But remember, that they usually begin from the prizes out of heaven… On the parking there are minibuses on the right side. The price of the travel is nearly twice smaller than going by van for seven passengers (3500 CFA instead of 5500), but the time of the departure is unknown. If you are one of the first passengers, better prepare for some hours of waiting. If you are white, you are not going to be bored anyway. As an attraction nr 1 around you can even complain of too much company. But, please, be aware spending time with locals, that in this place most of them talk to you not just because they are friendly and interested in other culture. You are already in “give-me-a-gift land”. And if you decide to give away even the smallest thing, be prepare, that “give-me-a-gift” will just sound stronger.
Practical information: coffee is for 50CFA and it's safer to have changes.
Niedawno opisalam najbardziej popularny chyba sposob podrozowania miejscowych z Banjulu do Dakaru. Tym razem zrelaksujemy sie jeszcze bardziej i pojedziemy wolniej, ale i obetniemy przy okazji koszty.
Z granicy mozna sie przespacerowac (z kilometr toto moze), ale mozna tez, po przebrnieciu przez tlum natretnych taksowkarzy (samochody, motocykle, wozy konne) oraz osob oferujacych wymiane pieniedzy, zdecydowac sie na podwozke np.motocyklem, jesli kierowca zejdzie do jakiejs symbolicznej kwoty.
Po prawej stronie parkingu znajdziecie minibusy i pewnie ktorys bedzie wlasnie zbieral pasazerow do Dakaru, a jakis inny do Khaolack (po drodze do D,akaru). Cena jest prawie dwukrotnie nizsza niz miejsca w osmioosobowym vanie (3500CFA zamiast 5500), ale i godzina odjazdu moze sie bardzo przesunac i jesli jestes jednym z pierwszych pasazerow, to licz sie lepiej z kilkugodzinnym czekaniem. Nudzic sie i tak nie bedzie okazji, bo pewnie bedziesz atrakcja nr 1 jako jedyny bialy w okolicy i towarzyscy miejscowi moga cie wrecz zagadac na smierc. Ale strzez sie, bo dla wiekszosci tutaj jestes po prostu mozliwoscia zysku i mniej swiadomosc, ze malo kto jest tu przyjazny bezinteresownie. Wkroczyles juz do krainy "daj-mi-prezent" i jesli dasz komus chocby najmniejsza rzecz, badz przygotowany na caly "daj-mi-prezent" tlumek.
Z informacji praktycznych: kawa kosztuje 50CFA – najlepiej mniej przygotowane drobne.
From the border there is possibility to walk to the car park (ca 1km). But there are lots of taxi drivers in cars, on motocycles, on horses, too. If you manage to get throught this crowd of them and people exchanging money, maybe you manage to bargain a symbolic, reasonable prize. But remember, that they usually begin from the prizes out of heaven… On the parking there are minibuses on the right side. The price of the travel is nearly twice smaller than going by van for seven passengers (3500 CFA instead of 5500), but the time of the departure is unknown. If you are one of the first passengers, better prepare for some hours of waiting. If you are white, you are not going to be bored anyway. As an attraction nr 1 around you can even complain of too much company. But, please, be aware spending time with locals, that in this place most of them talk to you not just because they are friendly and interested in other culture. You are already in “give-me-a-gift land”. And if you decide to give away even the smallest thing, be prepare, that “give-me-a-gift” will just sound stronger.
Practical information: coffee is for 50CFA and it's safer to have changes.
Niedawno opisalam najbardziej popularny chyba sposob podrozowania miejscowych z Banjulu do Dakaru. Tym razem zrelaksujemy sie jeszcze bardziej i pojedziemy wolniej, ale i obetniemy przy okazji koszty.
Z granicy mozna sie przespacerowac (z kilometr toto moze), ale mozna tez, po przebrnieciu przez tlum natretnych taksowkarzy (samochody, motocykle, wozy konne) oraz osob oferujacych wymiane pieniedzy, zdecydowac sie na podwozke np.motocyklem, jesli kierowca zejdzie do jakiejs symbolicznej kwoty.
Po prawej stronie parkingu znajdziecie minibusy i pewnie ktorys bedzie wlasnie zbieral pasazerow do Dakaru, a jakis inny do Khaolack (po drodze do D,akaru). Cena jest prawie dwukrotnie nizsza niz miejsca w osmioosobowym vanie (3500CFA zamiast 5500), ale i godzina odjazdu moze sie bardzo przesunac i jesli jestes jednym z pierwszych pasazerow, to licz sie lepiej z kilkugodzinnym czekaniem. Nudzic sie i tak nie bedzie okazji, bo pewnie bedziesz atrakcja nr 1 jako jedyny bialy w okolicy i towarzyscy miejscowi moga cie wrecz zagadac na smierc. Ale strzez sie, bo dla wiekszosci tutaj jestes po prostu mozliwoscia zysku i mniej swiadomosc, ze malo kto jest tu przyjazny bezinteresownie. Wkroczyles juz do krainy "daj-mi-prezent" i jesli dasz komus chocby najmniejsza rzecz, badz przygotowany na caly "daj-mi-prezent" tlumek.
Z informacji praktycznych: kawa kosztuje 50CFA – najlepiej mniej przygotowane drobne.
poniedziałek, 22 lutego 2010
Coming back & a concert * Powrot i koncert
Few days in Europe, thanks to moving from place to place and meetings, passed quickly. And back to the friendly, sunny land again:)
This time even English security seemed to have a day of being nice. So I've arrived to Banjul with totally no problems, happy being back in already hot Gambia.
At the Banjul's airport next surprise - nice drumming with dancing and singing! So I've stayed enjoying music, dancing with others, chatting a little bit. It was an organize group from Serrekunda, funded by president, joined soon by other group as well. After some time someone told me what is it all about - we've been waiting for Senegalian super star.
That's how I got to know about his concerts. First was far too expensive to me (1500 D...), but the next day was much easier to afford, so I decided to come. Everything began after some smaller concerts, maybe 2 o'clock in the night and it was not only great music but great show as well.
And the audience was in their finest clothes, among them more women in minis than in long skirts (quite unusual here, where during the day very few women wears mini even in hot day), quite few with covered heads - most of them looked like coming straight from hairdresser, all so elegant at least like for opera in Europe, even the music is the very popular one.
Kilka dni w Anglii, dzieki zmianom miejsca i spotkaniom, minelo szybko i juz samolot w strone slonca… Tym razem nawet celnicy angielscy mieli chyba jakis “dzien dobroci dla zwierzat”, bo byli mili i bezprobemowi. Bez zadnych przygod dotarlam wiec do Banjulu, a tu niespodzianka – bebniarze, tancerze, spiewy… Oczywiscie nie omieszkalam sie dolaczyc (tylko do tanczacych, ma sie rozumiec;)), co zostalo przyjete z radoscia i uznaniem. I tak mi czas mijal na podziwianiu tancerzy, sluchaniu wciaz niezrozumialych dla mnie piosenek, tancu i rozmowach, gdy pojawila sie druga grupa muzykow i tancerzy… Ktos mi w koncu wyjasnil, ze czekamy na senegalska super gwiazde. I tak sie dowiedzialam o jego koncertach. Pierwszy byl zdecydowanie za drogi (prawie 170 zlotych!), ale nastepnego dnia cena byla juz do przelkniecia, wiec sobie nie odmowilam. I warto bylo. Koncert gwiazdy byl poprzedzony kilkoma innymi, wiec zaczal sie dopiero ok. 2 w nocy. I oprocz rzeczywiscie bardzo dobrej, popularnej muzyki, byl to tez niezly show:). Publicznosc byla w eleganckich kreacjach i, co tutaj nietypowe, wiecej bylo kobiet w miniowkach niz dlugich spodnicach, malo ktora z nich miala nakrycie glowy, za to wiekszosc wygladala na osoby, ktore wyszly prosto od fryzjera.
This time even English security seemed to have a day of being nice. So I've arrived to Banjul with totally no problems, happy being back in already hot Gambia.
At the Banjul's airport next surprise - nice drumming with dancing and singing! So I've stayed enjoying music, dancing with others, chatting a little bit. It was an organize group from Serrekunda, funded by president, joined soon by other group as well. After some time someone told me what is it all about - we've been waiting for Senegalian super star.
That's how I got to know about his concerts. First was far too expensive to me (1500 D...), but the next day was much easier to afford, so I decided to come. Everything began after some smaller concerts, maybe 2 o'clock in the night and it was not only great music but great show as well.
And the audience was in their finest clothes, among them more women in minis than in long skirts (quite unusual here, where during the day very few women wears mini even in hot day), quite few with covered heads - most of them looked like coming straight from hairdresser, all so elegant at least like for opera in Europe, even the music is the very popular one.
Kilka dni w Anglii, dzieki zmianom miejsca i spotkaniom, minelo szybko i juz samolot w strone slonca… Tym razem nawet celnicy angielscy mieli chyba jakis “dzien dobroci dla zwierzat”, bo byli mili i bezprobemowi. Bez zadnych przygod dotarlam wiec do Banjulu, a tu niespodzianka – bebniarze, tancerze, spiewy… Oczywiscie nie omieszkalam sie dolaczyc (tylko do tanczacych, ma sie rozumiec;)), co zostalo przyjete z radoscia i uznaniem. I tak mi czas mijal na podziwianiu tancerzy, sluchaniu wciaz niezrozumialych dla mnie piosenek, tancu i rozmowach, gdy pojawila sie druga grupa muzykow i tancerzy… Ktos mi w koncu wyjasnil, ze czekamy na senegalska super gwiazde. I tak sie dowiedzialam o jego koncertach. Pierwszy byl zdecydowanie za drogi (prawie 170 zlotych!), ale nastepnego dnia cena byla juz do przelkniecia, wiec sobie nie odmowilam. I warto bylo. Koncert gwiazdy byl poprzedzony kilkoma innymi, wiec zaczal sie dopiero ok. 2 w nocy. I oprocz rzeczywiscie bardzo dobrej, popularnej muzyki, byl to tez niezly show:). Publicznosc byla w eleganckich kreacjach i, co tutaj nietypowe, wiecej bylo kobiet w miniowkach niz dlugich spodnicach, malo ktora z nich miala nakrycie glowy, za to wiekszosc wygladala na osoby, ktore wyszly prosto od fryzjera.
czwartek, 18 lutego 2010
Waiting * Czekajac
After few days in Europe maybe in few hours I'll be flying back to Gambia... Greetings from the Gatwick airport (London), quite friendly one for overnight stay, with no noisy announcements every 10-15 minutes and with some quite comfortable seats even ;)
Po kilku dniach w Europie moze za kilka godzin bede juz leciala sobie do Gambii... Pozdrowienia z lotniska Gatwick (Londyn), calkiem nawet przyjaznego dla koczujacych tu cala noc podroznych, bez glosnych ogloszen co 10 czy 15 minut i nawet z jakas iloscia dosc wygodnych siedzen ;)
Po kilku dniach w Europie moze za kilka godzin bede juz leciala sobie do Gambii... Pozdrowienia z lotniska Gatwick (Londyn), calkiem nawet przyjaznego dla koczujacych tu cala noc podroznych, bez glosnych ogloszen co 10 czy 15 minut i nawet z jakas iloscia dosc wygodnych siedzen ;)
sobota, 13 lutego 2010
Eee, this Europe again :( * Ech, znow ta Europa :(
Greetings from Manchester, as a resident in Gambia already!
From Dakar there was long but nonproblematic trip to Banjul, then, after 2 days I've taken a flight to England. So again I'm here, in this strange country...
Pozdrawiam z Manchesteru, juz jako rezydentka Gambii!
Z Dakaru dluga, ale bezproblemowa podroz do Banjulu, a po dwoch dniach samolot do Anglii. I tak to jestem znowu w tym dziwnym kraju...
From Dakar there was long but nonproblematic trip to Banjul, then, after 2 days I've taken a flight to England. So again I'm here, in this strange country...
Pozdrawiam z Manchesteru, juz jako rezydentka Gambii!
Z Dakaru dluga, ale bezproblemowa podroz do Banjulu, a po dwoch dniach samolot do Anglii. I tak to jestem znowu w tym dziwnym kraju...
Dakar
The language ruling happily in Dakar is just one - wolof, and official, much less in use, in French.
Buying whatever one should know prices very well, because everywhere there are lots of people who try to make them much bigger for strangers, even for this from the same tribes but other countries... And it's good to have lots of changes all the time, because some of the people here are happy to keep your changes (if you give bigger money than due) even when you do not agree for this...
Jezyk krolujacy w Dakarze jest jeden - wolof, a oficjalny, znacznie mniej uzywany i znany - francuski.
Przy zakupach trzeba bardzo dobrze znac ceny, bo na kazdym kroku miejscowi probuja podbic ceny, nie oszczedzajac nawet swoich pobratymcow, nawet z tych samych plemion, ale innych krajow... I najchetniej nie wydawaliby reszty, wiec dobrze miec duzo drobnych...
niedziela, 7 lutego 2010
How to Banjul-Dakar * Przepis na dotarcie z Banjulu do Dakaru
I. Terminal in Banjul
II. Ferry (10D) do Barra (first 6a.m., last 8 p.m.)
III. Bush taxi (25D) or van for seven passengers (50D) to Karram.
IV. Passing the border.
V. Walk to the parking of cars going to Dakar
VI. 5 hours of travel by van (5500 CFA + 1000 CFA for a big backpack) or bush taxi (I heard that it is 3500 CFA, but the travel take much longer and there are no buses in the night) .
I. Docieramy do "terminalu" w Banjulu.
[Miasto jest niewielkich rozmiarow, wiec mozna sie przespacerowac chocby z drugiego konca, a busik kosztuje, jak zwykle, 5 dalasi]
II. Bierzemy promik (10 dalasi, czyli dobra zlotowka) do Barra.
[Pierwszy prom ok. 6:00, ostatni ok. 20:00, plynie toto od pol godziny do godziny, zaleznie od pogody]
III. Zaladowany busik (25 dalasi) badz van na siedmiu pasazerow (50 dalasi) do Karram.
IV. Kontrola celna
[Zwykle celnicy twierdza, ze visa nam niepotrzebna, ale jak nie widac po paszporcie, ze jestesmy w Unii, mozna trafic na celnika, ktory stwierdzi, ze jej potrzebujemy, w senegalskiej ambasadzie mowia, ze osoby ze starym paszportem potrzebuja wizy. W Banjulu mozna ja uzyskac za zaledwie 260 dalasi - mozliwe dwukrotne przekraczanie granicy, jesli o to poprosicie w formularzu, dlugosc pobytu zalezna od Was i humoru urzednika; przydatne numery kontaktowe oraz nazwy dzielnic, gdzie planuje sie przebywac.
Wiza zdobywana W Warszawie kosztowala ostatnio 200zl, wymagany jest dowod ubezpieczenia kosztow leczenia, wazne sa namiary na osobe zapraszajaca, rezerwacja hotelu badz cokolwiek w tym stylu]
V. Spacerek na parking aut odchodzacych do Dakaru
[Dobre 500m, ale taksowkarze beda Was probowali naciagnac na podwiezienie za np 25 dalasi)
VI. 5 godzin jazdy vanem z 7 pasazerami (np. 5500 CFA + bagaz np. kolejny 1000) lub busem (taniej, podobno 3500 CFA, ale nie spotkalam noca, podobno kursuja tylko w dzien)
II. Ferry (10D) do Barra (first 6a.m., last 8 p.m.)
III. Bush taxi (25D) or van for seven passengers (50D) to Karram.
IV. Passing the border.
V. Walk to the parking of cars going to Dakar
VI. 5 hours of travel by van (5500 CFA + 1000 CFA for a big backpack) or bush taxi (I heard that it is 3500 CFA, but the travel take much longer and there are no buses in the night) .
I. Docieramy do "terminalu" w Banjulu.
[Miasto jest niewielkich rozmiarow, wiec mozna sie przespacerowac chocby z drugiego konca, a busik kosztuje, jak zwykle, 5 dalasi]
II. Bierzemy promik (10 dalasi, czyli dobra zlotowka) do Barra.
[Pierwszy prom ok. 6:00, ostatni ok. 20:00, plynie toto od pol godziny do godziny, zaleznie od pogody]
III. Zaladowany busik (25 dalasi) badz van na siedmiu pasazerow (50 dalasi) do Karram.
IV. Kontrola celna
[Zwykle celnicy twierdza, ze visa nam niepotrzebna, ale jak nie widac po paszporcie, ze jestesmy w Unii, mozna trafic na celnika, ktory stwierdzi, ze jej potrzebujemy, w senegalskiej ambasadzie mowia, ze osoby ze starym paszportem potrzebuja wizy. W Banjulu mozna ja uzyskac za zaledwie 260 dalasi - mozliwe dwukrotne przekraczanie granicy, jesli o to poprosicie w formularzu, dlugosc pobytu zalezna od Was i humoru urzednika; przydatne numery kontaktowe oraz nazwy dzielnic, gdzie planuje sie przebywac.
Wiza zdobywana W Warszawie kosztowala ostatnio 200zl, wymagany jest dowod ubezpieczenia kosztow leczenia, wazne sa namiary na osobe zapraszajaca, rezerwacja hotelu badz cokolwiek w tym stylu]
V. Spacerek na parking aut odchodzacych do Dakaru
[Dobre 500m, ale taksowkarze beda Was probowali naciagnac na podwiezienie za np 25 dalasi)
VI. 5 godzin jazdy vanem z 7 pasazerami (np. 5500 CFA + bagaz np. kolejny 1000) lub busem (taniej, podobno 3500 CFA, ale nie spotkalam noca, podobno kursuja tylko w dzien)
piątek, 5 lutego 2010
soon in Senegal? * wkrotce w Senegalu?
After some more and less busy days in Gambia, this evening I'm planning to go to Dakar...
Po kilku bardziej i mniej zajetych dniach w Gambii, tego wieczoru planuje zabrac sie do Dakaru...
Po kilku bardziej i mniej zajetych dniach w Gambii, tego wieczoru planuje zabrac sie do Dakaru...
poniedziałek, 1 lutego 2010
Just a day * Po prostu dzien
Meetings with friends, visit in Senegalian embassy and a walk along touristic areas... *
Troche milych spotkan, wizyta w senegalskiej ambasadzie i spacerek wzdluz turystycznych terenow (kiedys trzeba:))...
Troche milych spotkan, wizyta w senegalskiej ambasadzie i spacerek wzdluz turystycznych terenow (kiedys trzeba:))...
niedziela, 31 stycznia 2010
Juz afrykanska ziemia * Back in Africa
After a very long but quite a nice travel again in my African home :)
Po bardzo dlugiej, ale dosc przyjemnej podrozy, znow w moim afrykanskim domu:)
Po bardzo dlugiej, ale dosc przyjemnej podrozy, znow w moim afrykanskim domu:)
sobota, 30 stycznia 2010
piątek, 29 stycznia 2010
Ceremonia imienia, czyli powiedzmy, ze chrzciny :) * Name's ceremony
"Chrzciny" w gambijskiej kulturze muzulmanskiej zwane sa ceremonia imienia i sa nieraz huczniej obchodzone niz wesele! Impreza moze miec tysiac oblicz, zaleznie od upodoban i zamoznosci rodziny. Element muzulmanski widoczny jest tylko rano, gdy mezczyzni recytuja wspolnie modlitwe nadania imienia kolo domu noworodka. Pozniej wnoszone jest jedzenie, po poludniu pojawia sie muzyka i tance. Czasem z wiezy i glosnikow wystawionych na podworko, czasem przyjezdza profesjonalny zespol, zwykle muzyki tradycyjnej. I kolejne potrawy.
Przez caly dzien matke z nowonarodzonym dzieckiem odwiedzaja goscie i daja prezenty -rzeczowe badz drobne pieniadze majace pomoc w utrzymaniu dziecka. Poniewaz dzieci rodzi sie sporo, okazja do uczestniczenia w takiej imprezie nadarza sie co i rusz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)